niedziela, 9 września 2012

6. Obiecasz, że mnie nie zostawisz?



* dziewięć  miesięcy później  - wrzesień 2011*

- Julia, chodź podrzucę Was – całą trójką wyszli z domu, zamykając dom na wszystkie spusty.
Dziewczyna od kilku miesięcy pracowała jako menadżerka w sklepie odzieżowym jak i studiowała to co, zawsze ją interesowało czyli prawo.
- Ibi, boję się tego zaliczenia – mówiła, kiedy wsiadała do samochodu na miejscu pasażera, uprzednio otwierając drzwi siostrze, która miała dziś zacząć  rok szkolny w nowej szkole.
- Kochanie, będzie dobrze.  – pocałował ją, kiedy wsiadła. Odpalił samochód i ruszyli.
- Ibi? Pójdziesz  z nami na rozpoczęcie? – spytała uradowana Emma. Nie przejmowała się, że nikogo tu nie zna. Była kontaktowa i Julia zawsze jej mówiła, że w nowej szkole znajdzie mnóstwo przyjaciół.
- Tak, oczywiście- uśmiechnął się do dziewczynki.
Po dwudziestu minutach jazdy, byli już przed szkołą. Wysiedli z samochodu i  Emma wzięła za rękę swoją siostrę. Im bliżej szkoły tym mocniej ściskała Julię za rękę.
- Emma, kochanie.. Będzie dobrze. Nie bój się – powiedziała i przyklękła przy siostrze. Pocałowała ją w policzek i mocno przytuliła.
- Cześć jestem Martha – do blondynki podeszła mała hiszpanka uśmiechnięta od ucha do ucha.
- Emma jestem – dziewczynka od razu powiedziała po hiszpańsku. Nie miała z nim żadnych problemów.
Hiszpanka wyciągnęła rękę w kierunku blondynki i powiedziała, że zaprowadzi ją do szkoły. Dziewczynki poszły a tuż za nimi Ibrahim trzymający za rękę Julię.
Kiedy zaczęła się uroczystość rozpoczęcia roku, Ibi od tyłu objął brunetkę i położył dłonie na biodrach dziewczyny.

Po zakończeniu uroczystości, Ibrahim zawiózł swoją narzeczoną na jedną z uczelni, gdzie miała zaliczyć semestr z prawa karnego.
- Ibi, ja nie dam rady! – mówiła.
- Skarbie, nie denerwuj się.– powiedział.
Kiedy dziewczyna wysiadła przed uczelnią,  piłkarz do niej podszedł i złapał za rękę. Tuż obok niego szła uradowana blondynka, która trzymała Ibiego za drugą rękę.
- Leć, powodzenia, i nie dziękuj – pocałował ukochaną, która poprawiła sukienkę i weszła przed duże, mahoniowe drzwi.
Po niespełna godzinie, dziewczyna wyszła ze smutną miną. Ibi wstał z ławki na której siedział wraz z Emmą i podszedł do narzeczonej.
- I jak? – spytał smutno. Spodziewał się najgorszego.
- Zdałam! – nagle krzyknęła radośnie i uwiesiła się na szyi chłopaka.
- Mówiłem! – podniósł ją i kręcił się z nią dookoła własnej osi. Całował ją w to w policzek ,to w usta, to w skroń.

~*~
Kochali się. Stworzyli rodzinną atmosferę., która była potrzebna Emmie. Julia gotowała, Ibrahim trenował. Nie było tu żadnych niepotrzebnych zgrzytów. Jak mógł i potrafił – pomagał jej we wszystkim. Kiedy wyjeżdżał na mecze, tracił setki euro na rozmowy z nią. Nie krzyczał, nie wybuchał niepochamowaną złością– był dla niej idealny. On nie wyobrażałby sobie życia bez takiej Julii, która  jest świetną organizatorką jakichkolwiek prac.
Ibrahim zapewniał im wszystko. Brunetka nie chciała być wiecznie na utrzymaniu Afellaya. Sądziła, że to nie w porządku – dlatego zaczęła pracę, z której musiała niedługo zrezygnować…


* kolejne trzy miesiące później – grudzień2011*

Dziewczyna weszła  do domu smutna. Zobaczyła Ibrahima w salonie, który tłumaczył jej siostrze podstawy matematyki, których nie mogła zrozumieć w szkole.
- Coś się stało? – spytał piłkarz i wstał. Podszedł do swojej dziewczyny i spojrzał na jej twarz.
Blada, smutna, zdziwiona…
- Ibi… Obiecasz, że mnie nie zostawisz? – spytała bezbarwnym głosem.
- Obiecuję… ale skąd to pytanie? – przytulił ją.
- Ja…Jestem w ciąży! To czwarty tydzień…– oznajmiła i łzy poleciały jej po policzku. Bała się, że piłkarz nie chce zostać ojcem, a przynajmniej nie teraz i nie z nią…
- To fantastycznie! – zaczął entuzjastycznie. Szeroki uśmiech wszedł mu na twarz i pocałował swoją narzeczoną.
Tak, oświadczył się jej w dniu jej urodzin – 10 listopada. Byli w restauracji, gdzie Ibrahim zarezerwował stolik. Chciał uczcić ten wyjątkowy dzień w spokoju.  Kiedy przyjęła oświadczyny, był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.

Była wyjątkowa, idealna w każdym calu.

- Emma, będziesz ciocią! – powiedział uradowany piłkarz i wziął Małą na ręce.
Julia nie mogła zrozumieć zachowania narzeczonego. Był wniebowzięty. Spodziewała się krzyków, złości, a nawet propozycji usunięcia ciąży…

Niespodzianki bywają przyjemne.
_____
no to tu też został mi tylko do opublikowania epilog :)

10 komentarzy:

  1. Czemu to już się kończy?
    Opisałaś to tak genialnie, że czytając to czułam coś dziwnego, jakbym sama tam była na miejscu Julii, albo to widziała. Jakby było czymś najprawdziwszym na świecie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny rozdzial ;> to takie piekne ze oni sie tak kochaja i zostana rodzicami. wszystko od poczatku uklada sie miedzy nimi wspaniale i tak ma zostac. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oo Ibi będzie tatą ;D Fajnie, że są ze sobą szczęśliwi i szkoda, że to opowiadanie już się kończy pomału.. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Eeeehhh... Ale ty jesteś fanką opowiadań bez żadnych zawirowań. No ale nic. Rozdział oczywiście fajny, szkoda że już kończysz. Zapraszam na prolog na giv-aldrig-op.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Noo bardzo się cieszę, że Julia jest w ciąży i tworzy z Ibim szczęśliwą rodzinę ;-) mała Emma tez jest szczęśliwa i wszystko zmierza ku happy endowi ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Łooo rany, szkoda, że ona podejrzewała, że on ją zostawui: no bez przesaady, chociaz w sumie to nie... no ale nic złego z tego nie wyszło, tylko wieeele dobrego <3 czekam na nexta i pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejuu, szkoda że to koniec <3 Będzie chłopczyk, czy dziewczynka? Chłopczyk! Będzie Ibi junior *_*

    OdpowiedzUsuń
  8. No i kolejny epilog, no nie mogę. Julia i Ibrahim pasują do siebie jak nikt inny i tworzą Emmie doskonałą atmosferę <3 i zapewne równie dobrą stworzą swojemu dziecku ^^

    OdpowiedzUsuń